Felieton Tomasza Wybranowskiego
Felieton Tomasza Wybranowskiego
Polscy politycy a za ich niegodnym przykładem, jak naśladujący ich dzieci Polki i Polacy spierając się ochoczo i gotowi nawet unicestwiać przeciwników ideowych, zadowalają się wydzieraniem sobie nawzajem maleńkiej „kostki niezgody”.
Prawda jest taka, że żyjemy w burzliwych czasach. Prawda jest i taka, że nasi politycy nie rozumieją niczego absolutnie z tego, co dzieje się w Europie i co, tak naprawdę ważnym jest, gdy mowa o wojnie rosyjsko – ukraińskiej.
Oto Rosja wszczynając wojnę z Ukrainą strzeliła sobie w stopę i postąpiła absolutnie niezrozumiale, biorąc pod uwagę to, że mieli „jakże cudowne relacje” z wpływowymi osobistościami z elit Niemiec i Francji, przez co zapewnili sobie totalną dominację surowcową w Unii Europejskiej.
Unii, dodać należy, zarządzanej przez Niemców. I jak Rosjanie sobie śnili i marzyli Unii, w której wespół z Niemcami powrócą w ciągu najbliższych 10 – 15 lat do starego sposobu traktowania Europy.
Oto Niemcy narzucający wolę reszcie UE (patrz wysiłki zmierzające do zmian traktatowych i wydzierania krajom członkowskim resztek suwerenności i samostanowienia) mieli w zamyśle wspólnie z rosyjskim żandarmem bezkarnie, silnie unią surowcową rządzić w Europie.
Piszę niespójnie i „od czapy”? Powoli… Kto dzisiaj jeszcze pamięta o tym, że to właśnie Niemcy przegonili pierwszą delegację ukraińską proszącą o pomoc właśnie … Berlin?! Niemcy powiedzieli wprost, że nie będą pomagać państwu, którego za tydzień lub dwa już nie będzie. Kto jeszcze pamięta działanie „piątej kolumny”, którą bez wątpienia Niemcy byli przez ponad 13 miesięcy wojny?! Berlin nie tylko blokował dostawy broni przez ponad rok, rozmiękczał sankcje Zachodu wobec Rosji i wręcz przymuszał do spółki z Francją Ukrainę by szybko ruszyła do stołu rokowań z Rosją.
Twierdzili, że „nie można walczyć i obrażać Rosji.” [Swoją drogą Ukraina nam Polakom i Polsce już za to „podziękowała” nie raz i nie siedem łasząc się do Niemiec. Cóż, Polak przed i po szkodzie …]
Ale w końcu Germania przez NATO i USA została przywołana do porządku i wytknięta palcem przez niemal wszystkich. Mimo, że Niemcy i Francja dały się złamać, to wciąż i wciąż wytyczali jedną czerwoną linię za drugą, spowalniając dozbrajanie Ukrainy. W tym samym czasie prezydent Macron wytykał Polsce i krajom Europy Wschodniej, że jesteśmy podżegaczami wojennymi.
Czy nasi polscy politycy mają tak słabą pamięć i nie dostrzegają pewnej historycznej analogii wydarzeń? Przecież jasnym jest to, że nie tylko ta zła Rosja, ale i Francuzi, i Niemcy chcieli wypchnąć Stany Zjednoczone z Europy. I wszystko by się udało, gdyby nie postawa Ukraińców, wieczny interes Zjednoczonego Królestwa w osłabianiu Rosji (pamiętając, że dwa głośne otrucia miały miejsce na ich ziemi) i postawa Europy Wschodniej z wielkim wsparciem Polski jako szpicy politycznej, która zorganizowała ligę wsparcia dla Ukrainy. Wsparcia od pierwszego dnia wojny! Gdyby nie zamiłowanie do korupcji urzędników i hulający poza prawem oligarchowie, to Ukraina być może z takim potężnym wsparciem tę wojnę już by wygrała. Nawet kosztem kręcenia nosem przez Stany Zjednoczone. Teraz pytanie do polskich polityków ze wszystkich stron. Czy mają jakąś alternatywę działań poza „jumaniem” postawu sukna czerwonego Rzeczpospolitej i zamieniania „jednych drugimi na tych samych stołeczkach”?! Dopóki nie znikną z powierzchni ziemi polskiej wszystkie partie okrągłostołowe, to będzie tak jak dotąd, czyli – jak mawia mój ojciec Józef „źle nie jest a dobrze wcale”.
Polskim politykom brakuje jaj, miłości do Polski (umiłowanie biletów Narodowego Banku Polskiego to trochę za mało) i wizji jej rozwój. Nade wszystko jednak poszukiwania interesów tożsamych z jej bezpieczeństwem i rozwojem w perspektywie 25 – 30 lat minimum!
Oto grupa BRICS wyprzedziła gospodarczo G7 i powoli, ale metodycznie ubywa powodów, dla których to Zachód miałby decydować o ładzie na całym świecie.
Świat wyraźnie zmienia swoje bieguny. Rosja chce w nim zając jak najlepszą pozycję. To samo robią Węgry odbijając od Zachodu i ciążąc w kierunku grupy BRICS.
Polscy politycy wciąż kurczowo trzymają się układu, w którym jesteśmy tylko siłą roboczą i intelektualną (vide nowa emigracja po roku 2004), która pracuje na zachodnich właścicieli w rozlicznych montowniach.
Oczywiście Polakom przez ostatnie lata żyje się nieco lepiej i NIESTETY (!!!) tylko „nieco lepiej”. Mało tego, jesteśmy na to skazani. Dlaczego?! Bo nie możemy przebić szklanego sufitu i przekroczyć pewnego pułapu. Przede wszystkim w mentalności i sposobie myślenia tak zwanych mózgów narodu, nazywanych także „wykształciuchami” i sposobie postrzegania świata jako gry interesów a nie ckliwych frazesów w stylu „…za waszą i naszą”. Lekkie przebudzenie gospodarcze za chwilę pod rządami ministrów premiera Tuska pogrąży się na powrót w wielkiej comie. Japonia kiedyś gospodarczo przekroczyła pewien Rubikon i szybko za to została skarcona. Wielcy pokazali jej miejsce w szeregu. Chiny, Rosja i Indie tak nie chcą, podobnie jak znakomicie rozwijający się Wietnam.
Nie tylko polskim problemem, ale i całej Europy jest fakt, że na fotel zarządzania Euroazją mamy tylko dwóch hegemonów. To Niemcy i Rosja. Od zarządzania Azją wschodnią są od dawna Chiny, choć do gry wchodzą coraz mocniej Indie, które kompletnie są poza zainteresowaniem polskich rządów, czy to PiS czy PO.
W lutym 2022 roku rozpoczął się sezon wojen, które mają wykrystalizować nowy ład. Wojna na Ukrainie ma pokazać potencjał Rosji jako pretendenta do zarządzania Europą przy cichym, choć wyraźnym wsparciu Niemiec.
Co na to Stany Zjednoczone i ich interesy w Europie, kiedy zwycięży Donald Trump? O tym przekonamy się niebawem.